wtorek, 27 marca 2012

Sposob na wlasne metki.

Ostatnio zostałam zapytana w jaki sposób powstają moje metki. Przyznam, ze jest to sposób dziecinnie prosty, bez użycia drukarek i tym podobnych. Oczywiście nie nadaje się na wielką produkcje, ale dla mnie w zupełności wystarcza. Potrzebne będą: tasiemka bawełniana, pieczątka (u mnie akurat z Lidla) której tusz jest niespieralny do 90°C. Taka adnotacja znajdowała się na opakowaniu pieczątki.  Wybieramy nazwę jaka chcemy umieścić na pieczątce i w odpowiednich odstępach stemplujemy nasza tasiemkę. Ot i cala filozofia moich metek. Wyprałam, a później potraktowałam metkę suszarka bębnowa. Nie wiem jak ''zachowałaby się'' metka podczas normalnego suszenia. Jak widać na zdjęciu od początku metka nie była bardzo wyraźna- nie postarałam się hi hi. Zakładam, ze gdyby początkowo pieczątka była bardziej dokładna, po praniu także napis byłby lepiej widoczny. Oczywiście ukryłam kilka literek nazwiska :)






Tutaj Ania z niesfornych szmatek pochwaliła się karteczką ode mnie.
Tu Ania z małego misz-masz pokazała kartkę, jaka wysłałam dla jej córeczki :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Kartki i wyróżnienie.









 Ostatnio dostałam wyróżnienie :) od rrrrobaczek. Dziękuję bardzo :)
 Można poczytać tutaj. Wyróżnienie przyznać można blogowi, który ma mniej niż 200-stu obserwatorów. Przyznam, ze nie mam czasu na szukanie takich blogów, wiec nie przekazuje dalej.
 *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *** ***
Podczas ostatniej wizyty w Ikea zobaczyłam coś nowego :D cena w euro oczywiście :D

środa, 7 marca 2012

ogłoszenie parafialne ;)

Chciałam tylko powiadomić, ze dnia 8.03 jadę na mały wypoczynek. bez internetu, bloga  i laptopa... znaczy wszystko dostępne, ale  przerwa tez się przyda :D
wracam kolo wtorku 13.03
kobietkom życzę wspaniałego świętowania ich dnia :D
pozdrawiam zaglądających
Monika

piątek, 2 marca 2012

Etui na kredki.

Po wielogodzinnym przeglądaniu blogów maści wszelakiej postanowiłam uszyć etui na kredki- nie byle-jakie. Nie chcąc zbytnio tu przynudzać, zacznę zdjęcia lepiej ''wrzucać''.











Materiały to biała i niebieska bawełna IKEA, oraz bawełniana tasiemka z pasmanterii na obszycie całości boków.  Biała guma jako ''zapięcie'' całości. Oczywiście metka tez się znalazła.

czwartek, 1 marca 2012

Wyróżnienie, podsumowanie i wyjaśnienie.

Zacznę od miłego akcentu. Dostałam wyróżnienie 15.02.2012 od Ani z bloga Aninkowo. Ani bardzo dziękuję. Notka u Ani znajduje  się tutaj.

 Zasady wyróżniania są następujące.
1. Napisz, kto przyznał Ci nagrodę
2. Napisz 7 przypadkowych faktów o sobie
3. Nominuj 15 blogerek

Kilka faktów o mnie:
1. Kocham mojego synka najmocniej na świecie!!! ,
2. Uwielbiam kolory i lubię się nimi otaczać,
3. Lubię szyć i własnoręcznie robić kartki okolicznościowe,
4.Absolutnie i nieodwołalnie,  wciąż (od wielu lat) zakochana w Holandii,
5. Nie wyobrażam sobie życia bez prawa jazdy,
6. Pasjonuje mnie fotografia,
7. Nie znoszę sprzeciwu, aczkolwiek mam świadomość popełniania błędów.

Nominacja powędruje do zaledwie kilku blogów,  nie będę się bawić w sprawdzanie czy ktoś dostał takowa wcześniej.
Ania http://www.blogger.com/profile/02607145027221720279
Ania http://www.blogger.com/profile/03844845590092128944
Ania http://klinikapieknoscianinkowo.blogspot.com/
Diana http://www.blogger.com/profile/02710538240038440511
Mariola http://www.blogger.com/profile/16188486328003592049
Kolejność alfabetyczna i przypadkowa.

* * * * * * * *
Podsumowanie mojej rozdawajki. Ania pochwaliła się o tutaj. zwyciężyła w moim candy. Do wygrania były takie ''cukierki''.  Zdjęcie pochodzi z bloga Ani.

Inna Ania za wspomnienie o 3000 odwiedzinach na moim blogu została obdarowana kilkoma drobiazgami pokazała w tym poście.    Zdjęcie pochodzi z bloga Ani.
Wysłałam jeszcze kilka kartek, ale pokażę je w następnym poście.

* * * * * * * * 
 Gwoli wyjaśnienia mojej nieobecności....
Ostatnio podniosłam 17kg syna na rekach i nagle coś się stało i  ból  niesamowity przeszył moje ciało. Leżałam cały dzień w łóżku, następnego dnia jednak zdecydowałam się na wizytę w szpitalu ;) prześwietlenie w ramach standardowej procedury nie wykazało żadnych nieprawidłowości w moim układzie kostnym. Obdarowana lekami na mięśnie i tymi, które miały  spowodować pozbycie się bólu, wróciłam do domu po 1,5 godzinnej wizycie w ambulatorium szpitalnym. Okazało się, ze mięsień bądź  ścięgno  mi się przemieściło... będzie bolało, póki nie wróci na swoje miejsce... Póki co- uprzedzając nasuwające się pytanie- jeszcze odczuwam dyskomfort spowodowany moja kontuzja. Ból zelżał do tego stopnia, iż nie muszę przyjmować ogromnych ilości środków przeciwbólowych...
 Pomijając moje wyczyny sportowo-destrukcyjne ;) to w sumie nic nowego się nie dzieje... dni mijają bez szczególnego oddźwięku... bezpowrotnie nie przynosząc jakichkolwiek zmian, co nieuchronnie doprowadza mnie do wyszukiwania sobie zajęcia na siłę ha ha ha WIOSNY mi się chce...Pomijając moje opowiadania, przesyłam oczywiście pozdrowienia- tym którzy tu jeszcze zaglądają, jednocześnie przyznając iż każda moja chęć odnośnie pisania jakiegoś posta ulega destrukcji, której powodem są szczególnie owocne w planowanie swojej przyszłości konwersacje...
Niby taki sobie blog, a tyle czasu zabiera.... 
Kto wytrwał do końca ten mistrz ha ha ha